Witam :))


7.Co ja zrobiłam

Przez kolejne dni po tej całej randce, nie chodziłam do szkoły, nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy. Teraz mam taki dylemat, ja nie wiedziałam że William w głębi jest taki wrażliwy. Gdy wszystko pomyślałam, nie mam pojęcia co robić. Kocham Vilde, ale chyba lubię też Williama, jednak gdybym miała wybrać w chwili obecnej liczy się dla mnie tylko przyjaźń mojego best squadu.
Te ostatnie dni naprawdę są trudne, ale trzeba w końcu wyjść do świata. Nie mogę się izolować, jeszcze William pomyśli że udało mu się mnie złamać, ale tak nie jest ja po prostu jestem zaskoczona jego zachowaniem. To wszystko jest dla mnie takie nowe,nigdy nie byłam w takiej sytuacji i tak naprawdę nie mam pojęcia jak mam się zachować.
Dobra koniec rozmyślań, czas się ogarnąć i zrobić coś ze sobą.
-Hallo Sana, jesteś teraz mocno zajęta, chciałabym prosić cię o notatki
- hello, jasne, ale co ty jesteś taka oficjalna, po twoim tonie głosu, wnioskuje że chcesz porozmawiać.
-Po prostu przyjdź, potrzebuje tych cholernych notatek,- rozłączyłam się nagle, nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło.Ja się zazwyczaj tak nie zachowuję
Dobra przyznaję, trochę mnie poniosło, nie powinnam była tak się zachowywać. Ale ostatnio byłam naprawdę pozostawiona sama sobie. Chciałam pomóc przyjaciółce a tylko zaszkodziłam, zarówno jej jak i sobie. życie jest skomplikowane.
A ja zamiast załagodzic sytuacjie, tylko się pakuje w kłopoty.
Tak jak się spodziewałam, Sana przyniosła mi notatki oraz pomogła jakoś poukładać sobie wszystko w głowie. Ma rację w wielu sprawach, jednak jedna rzecz zapadła mi najbardziej w pamięć. Muszę przestać myśleć o Willhelmie, a tym bardziej przestać pomagać Vilde. Jeśli dziewczyna sama się nie ogarnie, i sparzy na swoich błędach, przestanie myśleć o tej całej świetności Williama. Jak teraz na to patrzę, tak Vilde naprawdę ma obsesjie na jego punkcie.
Nie będę pokazywać swoich emocji, od jutro będę kontynuować swoje życie bez facetów. Nie będę tracić czasu na innych, muszę skupić się bardziej na sobie, bo jak tak dalej pójdzie będą miała poprawkę z geografii.
Cóż dzień po wizycie Sany, strasznie mi się dłużył, nauka pochłonęła cały mój czas, z tego się cieszę, przynajmniej nadrobiłam materiał. Teraz zostało umówić się na wszystkie zaległe zaliczenia i w sumie jakoś dam radę. Z matematyką, hiszpańskim czy też norweskim nie mam problemów, więc nie muszę się jakoś specjalnie uczyć. Nadrobiłam ostatnio moje zaległości z norweskim, także jakoś sobie poradzę.
Po tej całej nauce, zrobiłam się strasznie senna, jedyną obcją była tylko szybka kąpiel i pójście spać. To zdecydowanie najlepszy plan ostatnio, na jaki wpadłam, ale cóż takie życie. Nie musiałam czekać długo na realizację mojego planu, ponieważ już pół godziny później, zapadłam w głęboki sen.
***All my life
You stood by me
When no one else was ever behind me
All these lights
They can't blind me
With your love, nobody can drag me down
Nobody, nobody
Nobody can drag me down
Nobody, nobody
Nobody can drag me down. ***
Ugh, człowiek sobie smacznie śpi, a tu nagle dzwoni budzik. Ale dobra nie będę przecież lamentować i nastawiać ciągle drzemki. Wstałam jak dziś około 6 wiec mogę spokojnie się ogarnąć i zrobić śniadanie. Wszystkie poranne czynności nie zajęły mi aż tak dużo czas, zdążyłam nawet ogarnąć trochę salon. Eskild jak by to ująć, nie ma czasu na sprzątanie wspólnego mieszkania. Planujemy, wynająć komuś jeszcze jeden pokój, i tak stoi wolny, a jakby nie patrzeć, we trójkę lepiej utrzymać mieszkanie. Jednak opłaty, jedzenie i te inne rzeczy kosztują- dobra koniec tych przemyśleń, zaraz mają po mnie przyjść Eva oraz Vilde.
Podróż do szkoły minęła w połowie dobrze. Szłyśmy z dziewczynami, tak tym razem piechotą, uciekł nam bus, ehhh. Śmiałyśmy się, obgadywałyśmy dziewczyny ze szkoły i takie tam babskie sprawy. Ale ku naszemu zaskoczeniu, podjechał jakiś czarny samochód.
- Cześć piękna, idziesz do szkoły?, w sumie nie ważne gdzie idziesz i tak cię podrzucę.- gdy szyba się uchyliła, mogłam dostrzec wyraźną sylwetkę Williama. Jak on śmie tak do mnie mówić.
- Nigdzie z tobą nie jadę- nie no ten gość przegina, miała być jedna randka, a potem spokój. Co za dupek.
- Nie mówiłem do ciebie Noora, miałem na myśli ciebie złotko- William spojrzał tu na Vilde, i puścił jej oczko.
W danej chwili zrobiło mi się głupio, że mogła bym uciec ale z drugiej strony byłam wściekła, ze nie dotrzymał warunków naszej umowy.
- Wiesz co William, ja nie powinnam, miałam iść do szkoły z przyjaciółkami- no i to jest mój człowiek, wiedziałam że dla jakiegoś idioty nie zostawi przyjaciół.
- Spokojnie mała, twoje koleżanki nie mają nic przeciwko, przecież wiedzą że zemną jesteś bezpieczna. - no nie wierzę, on nie ma ani trochę szacunku, znam dziewczynę i wiem, że ona chce się zgodzić, ale czuje w nas pewien respekt, nie chce pokazać, że tylko na to czekała.
- Dobra, masz rację- dziewczyna zwróciła się do mnie- dziewczyny spotkamy się w szkole. Pogadamy potem. - aha, fajnie jednak udało mu się ją złamać. Nie zdołałam nic zrobić, a Eva, patrzyła na całą sytuację pytającym wzrokiem.
Gdy nasza "para" odjechała, ja i Eva szłyśmy dalej, zarówno ja jak i ona, starałyśmy się śmiać i gadać o głupotach. Jednak obie myślałyśmy o dzisiejszej sytuacji. To takie irytujące gdy wiesz że bliska ci osoba popełnia błąd, a ty nie możesz nic z tym zrobić. Ja mam właśnie taki dylemat, ja kocham moje przyjaciółki, ale gdzieś tam w sercu czuję się dziwnie.
-Co to było w ogóle?- Eva była tak samo zdziwiona jak ja, ale nie chciałyśmy dać tego po sobie poznać.
-Nie mam zielonego pojęcia- odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą.
Dzień w szkole był naprawdę dziwny, od samego rano nie mogłam się skupić. Na lekcjach miałam ochotę albo spać albo , nie w sumie tylko spać. Nie było jakoś nudno, ale moje myśli były zaprzątnięte czymś innym niż nauka. Przyznam się szczerze, że nawet nie słyszałam co mówią moje koleżanki, byłam tak pochłonięta myśleniem o tym idiocie. Ostatnio mam wrażenie, że mnie ignoruje, jego zachowanie jest śmieszne, czasami wydaje mi się, że on che wzbudzić we mnie zazdrość. Ale to raczej tylko złudzenie. Jejku dziś na przerwach jakoś nie dałam rady patrzeć, na Williama i Vilde. Sama nie mam pojęcia dlaczego,ale patrząc na Williama, czuje obrzydzenie. Tak było cały dzień, lekcje mało ciekawe, ale przerwy jeszcze gorsze.
Jestem teraz po szkole, siedzie i oglądam jakieś nudne filmy. Nawet nie mam na nic siły, jestem zbytu leniwa aby zmienić kanał w TV.
Super gdy już prawie zasnęłam, ktoś zaczął pukać do drzwi. Tak ten entuzjazm.
-Eskild idę do siebie odtwórz drzwi, jak to to mnie to mnie nie mam.
Ehh, nie mam ochoty patrzeć na kolejnych kochanków Eskilda. Mówią ze przyjaciel homo to skarb, ale mnie jakoś strasznie krępuje jego bezpośredniość.
Dobra nie obchodzi mnie co tam się dzieje, wezmę długą kąpiel poczytam sobie coś. Moje plany są ostatnio coraz lepsze.
- Eskild naucz się wreszcie pukać- no super ja tu stoję w samym sweterku, bez spodni a tu wchodzi sobie taki Eskild.
- haaahahaha- słyszę za plecami śmiech, ale nie należy on do Eskilda, tylko do Williama.
Dopiero się zorientowałam, że stoję w majtkach przed Williamem. Zaraz się ze wstydu spalę, serio. Mam szczęście, że mam na sobie długi sweterek. Naciągnęłam go niżej, i szybko ubrałam jakieś krótkie szorty.
-Ty normalny jesteś, nie tylko Eskild ma pukać ale ty też- jak mnie ten człowiek, wyprowadza z równowagi, ale zaraz co on robi w moim domu? To trochę przerażające.
-pukać powiadasz, ok-chłopak jak gdyby nigdy nic, położył się na moje łóżko.
- Jasne czuj się jak u siebie w domu- powiedziałam sarkastycznie, jednak chłopak chyba nie zrozumiał aluzji, albo jest tak głupi. W sumie z nim wszystko możliwe. - Dobra, a tak właściwie co ty tutaj robisz, i czemu Eskild cie tu wpuścił? - spytałam najgrzeczniej jak tylko mogłam. A to było mega trudne.
- Chciałem coś z tobą ustalić. Wiem że zależy ci na pomocy ludziom, dlatego gdy przyjdziesz na naszą imprezę 10% dochodów przekażemy na uchodźców, no i może zostawię w spokoju Ville.
- Czemu ty taki jesteś, ciągle mnie szantażujesz, a i tak nic z tego nie masz. A tak w ogóle, to ona nazywa się Villde. Jak tu wszedłeś, przecież wyraźnie kazałam Eskildowi nikogo nie wpuszczać.
- Ma się ten urok osobisty- ta kolejny powód że nie opłaca się mieć kumpla homo. Dziękuję Eskild-pomyślałam.
- Zastanów się, impreza jest w piątek, lepiej dla ciebie jak przyjdziesz-i tak po prostu sobie poszedł.

8. William and Vilde back

William :
Jestem kompletnym idiotą jak ja mogłem się tak zachować. Nie to że powiedziałem jej wszystko, to jeszcze jak debil chodziłem do tej szkoły, z nadzieją że ją zobaczę. Jednak od ostatniego spotkania ani razu jej nie widziałem, nawet w szkole się nie pojawiła. Obrałem sobie zły cel,  Noora jest  dla mnie w pewnym stopniu nieosiągalna. Ale trudno, obiecałem że zostawię Vilde w spokoju, ja jednak mam inne plany. Zamierzam udowodnić wszystkim, że nie jetem jakimś mięczakiem. Będę robił to co zawsze, czyli zabawa bez zobowiązań, może Noora zrozumie, że to była tylko gra z mojej strony. Nie jestem takim idiotą,żeby otworzyć się przed jakąś laską. 
To jakieś popieprzone, przez te ostatnie dni zachowywałem się jak jakiś frajer
To jakieś popieprzone, przez te ostatnie dni zachowywałem się jak jakiś frajer. Wspomnień mi się zachciało, śmieszne nie powiem. Ale spokojnie wraca stary Willhelm, teraz każda impreza moja.
Dobra koniec tego myślenia, za dużo czasu i tak straciłem na użalanie się nad sobą,  Dziś w szkole z Chrisem, pokażemy kto jest najlepszy w tej szkole. To w końcu nasz ostatni rok,nie wolno być lamusem, ludzie muszą wiedzieć kto tak naprawdę rządzi w tej szkole. 
Jadąc do szkoły miałem zamiar zgarnąć po drodze jakąś laskę, ale okazja nadarzyła się szybciej niż myślałem. Dziś jechałem sam, więc miałem dwuosobowy samochód.
- Cześć piękna, idziesz do szkoły?, w sumie nie ważne gdzie idziesz i tak cię podrzucę.- dobra czas na mój uroczy uśmiech, na pewno się zgodzi. Jak każda zawsze.
- nigdzie z tobą nie jadę- tak jak myślałem, odezwała się Noora.
- Nie mówiłem do ciebie Noora, miałem na myśli ciebie złotko-  bang bang, jeden zero dla mnie, niby obiecałem że zostawię Vilde w spokoju, ale nie chce odmawiać sobie tak świetnej zabawy. No błagam kto by odmówił sobie laski, która robi co tylko facet by chciał, no na pewno nie ja. 
- Wiesz co William, ja nie powinnam, miałam iść do szkoły z przyjaciółkami- no super- tak ten sarkazm, ehh,  dziewczyna zaczyna się wahać, ale spokojnie jeden uśmiech wszystko załatwi. 
- Spokojnie mała, twoje koleżanki nie mają nic przeciwko, przecież wiedzą że zemną jesteś bezpieczna.- widzę ze Villa,( czy tam Vilde w sumie zapomniałem), udaję niedostępną, śmieszy mnie powoli ta cała sytuacja. Jeszcze gdy widzę, to zażenowanie i złość Noory, jetem coraz bardziej z siebie dumny. 
- Dobra, masz rację- dziewczyna zwróciła się do mnie- dziewczyny spotkamy się w szkole. Pogadamy potem.- dobra dopiekłem Noorze, ale w sumie skoro mam już ponownie Vilde, czemu by tego nie wykorzystać. 
Matko, czy ona ciągle tak będzie gadać, nawet jej nie słucham. Odpowiadam tylko jakieś pół słówka w stylu "fajnie", "no nieźle", "to super" czy nawet to"fascynujące", ale w głowie mam  tylko jedną myśl "jak spowodować wypadek, żeby ona tylko zamknęła ten głupi ryj". Miałem ją zabrać do domku za miastem w wiadomym celu, ale jednak zawiozę ją do szkoły. Mam dosyć słuchania, jaki to ja jestem świetny. Przecież wiem że tak jest, nie potrzebuję milion razy słuchać potwierdzeń tego. Ona jest taka żałosna, aż współczuje trochę, że jest  taka naiwna. 
Villde:
Tak bardzo się cieszę , ten dzień jest drugim najlepszym w moim życiu. Najlepszy był i tak pierwszy raz z Williamem. Ostatnio trochę mnie olewał, ale dziś mu to wybaczyłam, dziś zrozumiałam, że William, po prostu był zmęczony. Gdy dowiedziałam się że to mnie chce zabrać, od razu bym się zgodziła, ale musiałam udawać że mnie to nie rusza. Ehh ta męska natura zdobywcy. Dla mnie nie  liczy się, gdzie on mnie zabiera z nim mogę jechać wszędzie, z nim nawet na koniec świata.
W samochodzie opowiadałam mu tyle ciekawych rzeczy, wymieniłam chyba ze sto powodów dla których go kocham. Widać było po nim że bardzo się cieszy, ale nie chciał psuć swojego wizerunku, więc udawał zimnego i mówił coś w stylu 'fajnie'.  
W szkole było jeszcze cudowniej, każdą możliwą chwilę spędzaliśmy razem. Na każdej przerwie pocałunki, przytulenia, ta jego bliskość wynagrodziła mi wszystkie łzy, jakie przez niego wylała. To takie kochane że moje przyjaciółki się o mnie martwią, każda z nich nas obserwowała szczególnie Eva i Noora. Sana natomiast, gdy obok nas przechodziła, dziwnie przewracała oczami, Chris pokazywała kciuki w górę, Eva nadal była w szoku, a Noora, była jakby pozbawiona emocji. To mnie trochę zaniepokoiło, ale w sumie trudno, muszę się skupić teraz na szczęściu w moim super związku. Teraz to tylko kwestia czasu, kiedy zostaniemy oficjalnie parą.
William:
Mam dosyć tego dnia, może i  udało mi się, wkurzyć Noore, ale jeszcze bardziej irytowało mnie zachowanie Vilde. Ja nie wiem co dziewczyny w niej widzą, jak dla mnie to ona jest zwykłą pustą lalą.
Dobra nie mam co robić po szkole to pojadę do Noory, trochę ją podenerwuje i przy okazji załatwię z nią pewną sprawę. Miałem się poddać, ale to jak na mnie patrzy i jak reaguje gdy widzi mnie  z inną, dało mi jasno do zrozumienia, że jednak jej na mnie zależy. Może mnie wmawiać że nie, obrażać mnie i co tylko chce, ale ja i tak wiem swoje. Jesteśmy sobie przeznaczeni i to jest najważniejsze. 
Gdy byłem już na miejscu drzwi otworzył mi jakiś chłopak,  był wysoki i taki trochę rudy. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Wydawał się jakiś dziwny, miałem wrażenie że zemną flirtował. Ale przecież to nie możliwe.
-Hej przystojniaku- spytał mnie chłopak
- Hej, jest może Noora, William jestem, słuchaj nie zrozum mnie źle ale jakoś dziwnie się zachowujesz. - dobra nie było to może uprzejme, ale serio czuję się dziwnie będąc podrywanym.
- Tak jest u siebie, miałem nikogo nie wpuszczać ale dla takiego przystojniaka zrobię wyjątek. Tak po za tym, to jestem Eskild, współlokator Noory. I oczywiście zawodowy gey.- kurde, misja na dziś , dostać się do pokoju dziewczyny.
-Eskild naucz się wreszcie pukać- dziewczyna zdaje się, że nie ogarnęła kto tak naprawdę ją odwiedził, punkt dla mnie. 
-hahahhaa- dobre dobre, może teraz przynajmniej zwróci na mnie uwagę.
Dziewczyna szybko się obróciła, chwilę stała osłupiała, ale potem podjęła próbę powiedzenia czegoś. 
-Ty normalny jesteś, nie tylko Eskild ma pukać ale ty też- chyba trochę się wkurzyła, upss ja naprawdę nie chciałem, ale tak bywa. Przy niej nawet najbardziej zjebany dzień, da się poprawić.
- Pukać powiadasz,ok- postanowiłem ją trochę podenerwować, wiem że nie lubi gdy taki jestem.
-Jasne, czuj się jak u siebie w domu- jaka ona miała, taką ją najbardziej lubię. Dobra, a tak właściwie co tutaj robisz i czemu Eskild cie  tu wpuścił? - w sumie sam nie mam pojęcie, ale przecież jej tego nie powiem.
- No wiesz ma się ten urok osobisty. Chciałem coś z tobą ustalić.Wiem że, zależy ci na pomocy ludziom, dlatego gdy przyjdziesz na naszą imprezę, 10% dochodów przekażemy na uchodźców, no i może zostawię w spokoju Ville - no kochana zgódź się, to będzie dobry dil.
- Czemu ty taki jesteś,ciągle mnie szantażujesz, a i tak nic z tego nie masz. A tak w ogóle, to ona nazywa się Vilde. 
-Zastanów się impreza jest w piątek, lepiej dla ciebie jak przyjdziesz,- zignorowałem wcześniejszą wypowiedz dziewczyny.
Tak po prostu opuściłem jej mieszkanie i udałem się do siebie.  Jednak nie jestem pewien, jak ma teraz wszystko rozegrać. Wiem że z Noorą trzeba powoli, nie będę naciskał, poczekam aż sama do mnie przyjdzie.

rozdział 9

Co on sobie myśli. Długo nad tym myślałam i nie mam pojęcia, czemu on mnie tak irytuje. Każdy jego gest, każde jego słowo, wszystko w nim mnie denerwuje. Najgorsze w nim jest to, jak bardzo uparty jest. Trudno przemęczę się, i pójdę na tą imprezę, dla dobra uchodźców. Nikt nie powiedział że mam być miła.
-Chcesz tą sukienkę, dostałam ją od Jonasa, ale lepiej będzie wyglądać na tobie- moje rozmyślenia przerwał głos Evy. Właśnie jesteśmy w jej sypialni, i przeglądamy jej szafę. Ją też Eskild namówił na tą cała zbiórkę ubrań. No tak zapomniałam wspomnieć, Eslikd spotkał jakiegoś kolesia, który jest zaangażowany w pomoc uchodźcom. A że, Eskild myśli że tamten jest gejem, stwarza złudzenie pomocy ludziom w potrzebie.
- Mam tyle ubrań w których nie chodzę, ale nawet nie nadają się żeby je komukolwiek oddać.- powiedziała zirytowana Eva.
-W ogóle słyszałaś o tej aukcji the penetrators ? -Dodała po chwili Eva.
- Jakiej aukcji?, wiem że chcą przeznaczyć 10% funduszy, które zdobędą na imprezie, na uchodźców, ale nie znam szczegółów - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Podczas jednej z imprez the penetrators, chłopcy trochę za bardzo się upili i rozwalili wynajęty domek, dostali sporą grzywnę
- Podczas jednej z imprez the penetrators, chłopcy trochę za bardzo się upili i rozwalili wynajęty domek, dostali sporą grzywnę. A teraz nie mają pieniędzy, na naprawę, temu to wszystko wymyślili. Pierwszym punktem programu- Eva się zaśmiała wszystko wyjaśniając- jest, to że sprzedają swoje bluzy.
- Czy oni serio myślą że ktoś je kupi?- spytałam z kpiną, na co moja przyjaciółka ponownie się zaśmiała.
-Czekaj to nie koniec, głównym punktem całej imprezy jest aukcja, gdzie można wygrać namiętny pocałunek z Chrisem, bądź randkę z Williamem. Sama postawiłam 50 koron na Chrisa.- Eva właśnie pokazuje mi tę głupią bluzę i jeszcze bardziej nienormalną aukcję. Zastanawiam się kto jest tak głupi, żeby się na to nabrać.

- Żartujesz, przecież to jest zwykła prostytucja
- Żartujesz, przecież to jest zwykła prostytucja. Oni i tak robią takie rzeczy bez żadnej zapłaty, a ludzie jeszcze za to chcą płacić.- Nie no jestem oburzona, dla nich całowanie czy zaliczanie naiwnych dziewczyn to codzienność, ale branie za to pieniędzy to zwykła prostytucja. 
- No nie do końca, William nie chodzi na randki, mało go znasz, ale powiem ci jedno. Jeżeli któryś z The penetrators, zaprasza dziewczynę na randkę to na prawdę musi mu na niej zależeć. Wiesz, oni raczej są typowymi wolnymi strzelcami, William tylko raz miał dziewczynę, po rozstaniu z nią, stał się właśnie taki. Teraz żyje, tak jak Chris, zero zasad. - o nie, Eva nieświadomie namieszała mi w głowie. Ja tak naprawę lubię Williama gdy jest sobą, takim słodkim chłopcem, wrażliwym i odpowiedzialnym. Ale w szkole nakłada jakąś maskę i staje się bez uczuciowym dupkiem. To takie chore, lubię go a jednak nienawidzę. Nie mam pojęcia czy tak się da, ale tak jest. Teraz muszę wszystko jakoś ogarnąć, pogodzić jakoś całe dwie sytuacje. Nie mogę przecież grać na dwa fronty.
- Co to zmienia, gdyby któryś z nich chciał, to by tylko mrugną a laski już do nich biegną, po co płacić za błędy jakiś idiotów. To takie nie logiczne, sami coś rozwalili a teraz szukają naiwnych osób, które zapłacą za ich zabawę.
- Jejku Noora wyluzuj, spinasz się o ich sposoby zarabiania pieniędzy , a może - w tym momencie Eva przerwała swoją wypowiedź- no jasne ty jesteś zazdrosna o Williama. To wszystko wyjaśnia, gdy tylko rozmawiamy o nim, starasz się nie słuchać lub zmieniasz temat. To śmieszne Noora, nie zachowuj się jak dziecko. - że niby ja zachowuję się jak dziecko, pfff. Tak na pewno, czemu nikt nie może zrozumieć, że między nami nic nie ma, oprócz nienawiści.
- Eva czy ty jesteś normalna, nawet tak nie żartuj, między nami nic nie ma i nigdy nie będzie.- staram się jakoś załagodzić sytuację, ale Eva za bardzo się nakręciła.
- Zaraz zaraz, powiedziałaś nie ma i nie będzie, czyli jednak coś było?- Eva spytała mnie dosyć podejrzliwie.
- Nie, źle się wyraziłam, nie ma, nie było, i nigdy nie będzie. - walnęłam Evę poduszką, za to jak się wyraża. Ona zawsze wszytko źle interpretuje. Ja się martwię a nie jestem zazdrosna. haa dobry żart.
- Przestań przecież widzę, dobra chodź się szykować na tą imprezę, musimy wyglądać dosyć ładnie. Wiesz będzie tam Chris, i ma nadzieję, że wygram tą aukcję.- kolejna zakochana, zaśmiałam się cicho.
Niby szykuję się z Evą, ale tak naprawdę moje myśli krążą, wokół wszystkiego co nie jest imprezą. Obiecałam w końcu że przyjdę, ale nie obiecywałam że będę miła. Coś za coś, skoro już mnie do tego zmusił, to niech wie, iż robię to dla uchodźców, nie dla niego.
Gdy ubierałam się na imprezę, Vilde zrobiła grupowy czat. Nikt nie miał pojęcia o co chodzi, do czasu gdy Vilde, poinformowała nas że poznała uroczego chłopaka. Dziewczyny bardzo się ucieszyły, ale ja w szczególności. Nie dla tego, że niby mogę się spotykać z Williamem, cieszę się, że w końcu będzie szczęśliwa. Teraz gdy, już ma klarowną sytuację, może swobodnie odetchnąć i odpocząć od tej całej gonitwy.
Po usłyszeniu tej informacji, z Evą starałyśmy się jakoś dalej ogarniać. Nie było to łatwe, gdyż dołączyła do nas Chris. A Chris jak to ona, zaczęła się wydurniać i opowiadać swoje zabawne historie. Już dawno się tak nie śmiałam. Kiedy Chris opowiadała nam, o swoich ostatnich wakacjach, zadzwonił mój telefon.
Do William:
Nie mogę teraz rozmawiać, jestem w dziewczynami. A tak w ogóle, to ja nie chce z tobą rozmawiać.
Od William:
Tak jasna wmawiaj sobie, dobrze wiem, że na mnie lecisz, to tylko kwestia czasu. Mam nadzieję że włożysz coś ładnego.
Do William:
Skąd pewność, że w ogóle się tam pojawię?
Od William:
Przyjdziesz, za bardzo chcesz pomagać wszystkim dookoła.
Niestety, w tym miał rację. Zawsze chce pomagać innym, a po za tym jestem ciekawa kto będzie miał pecha, iść na randkę z tym idiotą. Nie żeby mnie to jakoś szczególnie obchodziło, ale chce wiedzieć.
Przed imprezą, wszystkie spotkałyśmy się u Evy. Dziewczyny chciały trochę wczuć się w nastrój imprezy. Oczywiście, wyszło jak zwykle, już przed samą imprezą były lekko wstawione. Jedynie ja i Sana nic nie piłyśmy. Należymy raczej do osób które, lubią mieć kontrolę nad swoim zachowaniem, ponad to obydwie, mamy swoje zasady, których się kurczowo trzymamy.
Ja nie pochwalam, takiego zachowania, ale nic na to nie poradzę. Nastolatki tutaj, mają swoje życie, i liczy się dla nich zabawa. Ja raczej wolę zdobywać wiedzę, i poznawać ludzi, których potem bez problemu poznam na ulicy. Nie bawi mnie też przelotny flirt czy tym bardziej seks z kim popadnie.
Gdy już wszystkie byłyśmy gotowe na zabawę, ruszyłyśmy do domu Williama. Po drodze było całkiem wesoło, Chris udawała konia, a Vilde była księżniczką która jechała na koniu. Całą drogę coś odwalały, dobrze że mam takie zwariowane przyjaciółki. Muszę przyznać że bez nich moje życie było by takie nudne. One poprawiają mi humor, zawsze są przy mnie gdy ich potrzebuje, Musze stwierdzić, że to takie słoneczka na moim niebie.

10. Party Time

Dobra trudno,skoro ta impreza ma szczytny cel, jakoś się poświęcę. Przed samym wejściem musiałam wyjaśnić sobie parę spraw z Jonasem, na moje nieszczęście nigdzie go nie było. Trudno, jakoś sama to jej powiem- powiedziałam bezgłośnie sama do siebie.
Dziewczyny poszły już do środka, ja zamierzam poprosić Evę, aby chwilę zemną została na zewnątrz. Jestem pewna że musi coś wiedzieć, oczywiście było by lepiej, gdyby Jonas sam jej to powiedział, ale nigdzie go nie ma. A na czekanie na niego nie mam czasu. Mam nadzieję, że Eva nie kocha już Jonasa tak bardzo jak przedtem, mogła mi wmawiać że ta ich przyjaźń jest prawdziwa, ale dobrze wiem że chciała z nim nadal spędzać czas. Może i Eva uważa że interesuje ją tylko Chris, ale każdy dobrze wie, że to tylko pociąg seksualny, nic więcej. 
-Eva zaczekaj, musimy najpierw porozmawiać, wcześniej nie było jakoś sposobności, i też  myślałam że Jonas sam ci to powie, jednak się myliła.- kurde, zaczęłam nie najlepiej, ale mam nadzieję, że nie będzie zła.
- To coś poważnego, bo zaczynam się denerwować- Eva słuchała w skupieniu, tego co mówię.
- Nie wie, to znaczy chodzi o Jonasa, jak się pewnie domyślasz. Od ostatniej wycieczki Jonas, spotyka się na dziewczyną z trzeciej klasy. Ja wiem że to nic wielkiego, ale uznałam że, wolałabyś wiedzieć wcześniej. Przepraszam też, że mówię ci, to tak późno, ale myślałam że Jonas, zrobi to sam. 
- To nic naprawdę, już nie jesteśmy razem, przecież on może robić co chce. Jeśli jest szczęśliwy to dobrze- Eva wyraźnie posmutniała, mimo wszystko starała się zachować pozory i się uśmiechnąć.
-Eva naprawdę wszystko w porządku?- spytałam z troską.
- W jak najlepszym, chodź już bo impreza pewnie już się zaczęła- przyjaciółka mnie pośpieszała.
-Masz rację, pewnie już impreza trwa w najlepsze. 
To że Vilde znalazła chłopaka, który ją kocha wcale nie daje mi zielonego światła. William, znajdzie inną laskę, której zrobi nadzieję, on już taki jest. Odkąd stracił swoją pierwszą miłość już nie umie kochać.
Mimo iż muzyka, była zupełnie nie w moim stylu było nawet fajnie. Impreza trwa już od dawna w najlepsze,  na początku bawiłyśmy się wszystkie razem, jednak potem, całe moje towarzystwo zniknęło mi pola widzenia, jedynie Sana gdzieś mi mignęła. Jeśli się nie mylę rozmawiała z Isakiem.Ciekawe o czym- pomyślałam  Szukam dalej wzrokiem, jakiś znajomych twarzy. Gdy napotykam Evę od razu podchodzę, wiedziałam że dalej kocha Jonasa, ale boi się przyznać. Muszę coś zrobić zanim zrobi z siebie totalną idiotkę. Tak ja myślałam właśnie stała na chwiejnych nogach, obok Jonasa i jego nowej dziewczyny, jak na moje oko właśnie, próbuję ich do czegoś przekonać. Gdy wypije robi się taka nachalna, ale trudno tego nie zmienisz, taka już jest nasza Eva. Lubi zabawę i się z tym nie kryje. 
Gdy tylko udało mi się opanować całą sytuację, Chris zaprowadził Evę na górę, obiecał mi że nie tknie Evy bez jej zgody
Gdy tylko udało mi się opanować całą sytuację, Chris zaprowadził Evę na górę, obiecał mi że nie tknie Evy bez jej zgody. Tak tylko że Eva, z łatwością się zgodzi, każdy wiem jak bardzo Chris na nią działa. Może nie powinnam puszczać jej z nim, ale wiem też. że nie upilnuje każdego. Vilde dziś jest nadzwyczaj spokojna, siedzi na kanapie  z Saną, i ciągle uśmiecha się do swojego telefonu. To naprawdę miłe uczucie widząc szczęśliwych przyjaciół. 
Kiedy przyszedł czas na wyniki aukcji, okazało się, że zebrali zbyt mało pieniędzy, więc wyniki a, będą na kolejnej imprezie w piątek.Ups co za pech, te wszystkie laski, które tylko na to czekały, się trochę przeliczyły.  Całe towarzystwo trochę się zbyt rozbawiło. Alkohol robi swoje- powiedziałam do siebie, tak aby nikt nie usłyszał. Nie mam zamiaru wyjść na wariatkę.  
.....................................................................................................
- Noora, wiedziałem że przyjdziesz- przywitał mnie Willhelm. Znowu jest zbyt pewny siebie.
- Daruj sobie, jestem zajęta. Muszę jakoś zdyscyplinować towarzystwo-  wskazałam tu, na Evę, która jeszcze niedawno była na górze z Chrisem, a teraz tańczy z Isakiem i Evenem. 
-Chciałem cię właściwie prosić o przysługę- chłopak słodko podrapał się po głowie- Chodzi o to, że widzę że, nic nie piłaś. A ja muszę jakoś doprowadzić do końca tej imprezy. Jak by to ująć, towarzystwo już raczej nie ma nad sobą kontroli.
-Poproś Chrisa, ja naprawdę nie mam czasu- chyba wyszłam przekonująco, nie mam ochoty pomagać takiemu debilowi. Sam umiał zorganizować, tą nudną imprezę, to powinien umieć sam ją skończyć. To nie jest mój problem,
- Gdybym wiedział że Chris mi pomoże, to bym go poprosił. Wiem że nie jest w stanie mi pomóc, a ty jesteś bardzo stanowcza. - William spojrzał w moje oczy, gdy tak mnie patrzył, czułam że naprawdę jestem jego ostatnią szansą. Nie mam pojęcia na co, ale czułam że, jestem potrzebna. 
- Dobra pomogę Ci, poczekaj chwilę.- poinformowałam chłopaka i poszłam w kierunku Evena i Isaka. Chłopaki oczywiście tańczyli w najlepsze. 
Chłopcy obiecali mi, że zaprowadzą dziewczyny do domu, a Sana ma im pomóc. Na całe szczęście jakoś szybko poszło. Trochę gorzej było uporządkować resztę ludzi. Ale i z tym w dość krótkim czasie sobie poradziliśmy. Po całej pomocy, zamierzałam wyjść bez żadnego pożegnania. 
Gdy już miałam wychodzić zadzwonił Eskild, na moje nieszczęście prosił mnie,  a wręcz błagał żebym zostawiła mu wolne mieszkanie. Na dziewczyny nie miałam nawet co liczyć. Even i Isak, pewnie też mają już jakieś plany, mogłabym udać się do Sany, ale ona nie mieszka  sama. Zostało mi chyba jedno z najgorszych wyjść. 
-Willhelm, jest mi głupio o to prosić- zawahałam się przez chwilę, jakbym bała się jego reakcji-  ale czy mogłabym dziś u ciebie zostać. 
Na moje słowa chłopak, wyraźnie się uśmiechną. To mi się nie podoba. 
-Tylko nie ciesz się za bardzo, chodź tu i zobacz - gdy chłopak podszedł, pokazałam mu wiadomość od Eskilda. 
Od Eskild(król imprez)
Kochana, proszę cię, dziś miałem randkę. Nasza kolacja raczej zmieni się w kolację ze śniadaniem, więc błagam znajdź dziś sobie inny nocleg. Wiesz że cię kocham xx
Szczerze myślałam że będzie gorzej. O ile na naszej randce, było nudno , dziś się świetnie bawię. Jest zupełnie inaczej, doceniam to że, mogę z nim spędzić czas jak z przyjacielem. Bardzo podoba mi się, sposób w jaki zemną rozmawia i to ile uwagi mi poświęca. Ale oczywiście nie powiem mu tego. Dobrze się dziś czuję w jego towarzystwie, ale to nie zmienia faktu, że nadal jest dupkiem.
Najbardziej rozśmieszył mnie fakt, że William chce mi oddać swoją bluzę. Wyglądam w niej całkiem dobrze,ale tak dziwnie. Przez chwilę się śmiałam, że chce tę bluzę, a William oczywiście pozwolił mi ją wziąć. 
- Nie dziękuję, ja tylko żartowałam, chyba nie sądzisz, że naprawdę mogłabym to włożyć.- Jeszcze nie zwariowałam, żeby coś od niego brać, w końcu mówią, że nie ma nic za darmo. Co jeśli chciał by coś w zamian, matko nawet nie chce o tym myśleć. 
-Nie miał bym nic przeciwko, dobrze byś w niej wyglądała.-  gdy William mi to powiedział, jakoś dziwnie gorąco mi się robi w jego towarzystwie, albo w sumie mogę mieć gorączkę. Wszystko jest prawdopodobne, jednak bardziej popieram opcję drugą. 
- Dziękuję- teraz to się na prawdę zawstydziłam ale tego po sobie nie pokaże, on lubi zemną zawsze wygrywać. Tylko że ja też lubię być górą, więc ma problem. 
-Noora, zdajesz sobie sprawę, że po imprezie tylko mój pokój nadaję się w jakimś stopniu do użytku
-Noora, zdajesz sobie sprawę, że po imprezie tylko mój pokój nadaję się w jakimś stopniu do użytku. - ups, nie przemyślałam tego.
-Przecież wiem, nie jestem aż taka głupia.- dlaczego w jego towarzystwie zawsze muszę dziwnie wypaść. A  było już tak dobrze, zanim on znowu zaczął znowu zachowywać się tak jak zazwyczaj. 
Gdy byliśmy już w jego pokoju byłam już dosyć zmęczona. Dlatego nie czekając na jego pozwolenie, wzięłam dwie większe poduszki i oddzieliłam nimi dwie strony łóżka. 
- Co ty właściwie robisz?- spytał lekko zdezorientowany William,
Jak to co, to jest moja strona łóżka- wskazałam na lewą stronę- a to jest twoja strona- teraz pokazałam na prawą,
Aż tak bardzo ci się podobam, że boisz się że nie wytrzymasz i się na mnie  rzucisz- William zaśmiał się, w ten jego charakterystyczny sposób, co mnie strasznie wyprowadza z równowagi. 
Nic już nie mówiłam tylko, położyłam się do niego plecami.
-Lubisz mnie- jaki on pewny siebie, pff
-Dobranoc Willhelm- jejku ale on mnie zawstydza.
-Dobranoc Willhelm- jejku ale on mnie zawstydza
Rano gdy wstałam, William jeszcze spał. Chciałam zrobić jakieś śniadanie, ale ku mojemu zaskoczeniu w kuchni była jakaś kobieta.
-Dzień dobry-powiedziałam dosyć nieśmiało, nie mam w ogóle pojęcia, kto to może być.
- O dzień dobry, ja jestem Frida Magnusson, mama Williama, dowiedziałam się o wczorajszej imprezie i postanowiłam że wpadnę i trochę pomogę posprzątać i przy okazji coś ugotuje. Nie miałam pojęcia że William nie będzie sam. - dopiero teraz dotarło do mnie, jak dwuznacznie to musi wyglądać. Wychodzę z jego sypialni w samej krótkiej bluzce. Matko, pewnie teraz jego mama myśli że jestem, jego kolejną zabawką, ale wstyd. 
- Przepraszam to nie tak, ja jestem Noora Aamalie Seatre, jestem ....- zawahałam się chwilę
-Koleżanką, tak mamo poznaj Noore moją koleżankę, Noora, jak już pewnie wiesz to moja mama- William pojawił się znikąd, nie mam pojęcia czemu, ale zabolały mnie jego słowa. W danej chwili, czułam że, nie chce być tylko jego koleżanką. To do mnie nie podobne, ale jednak chyba po tym wspólnym wieczorze coś do niego poczułam. Szkoda jednak, że on się tylko mną bawi.
-Mamo chętnie byśmy porozmawiali, ale muszę odwieźć Noore do domu, ona chyba się śpieszy- William spojrzał na mnie błagalnie.
-Tak, Willhelm ma rację, muszę niedługo być w domu, to ja może pójdę się ubrać- powiedziałam speszona, nie mam pojęcia czemu on się tak zachowuje. 
Niedługo po tym byliśmy już pod moim mieszkaniem.
-Przepraszam, wyjaśnię ci to wszystko jutro- aha tylko tyle, nie no spoko.
-Cześć- po tych słowach poszłam do siebie. 

11.rozdział 


Wraz z końcem tego tygodnia, zaczęła się przerwa świąteczna. Trudno nie dowiem się kto wygrał tą aukcję chłopków. Tak bywa, nic nie stracę na tym. Bardzo się z  cieszę, nareszcie mogę odpocząć i wszystko sobie przemyśleć. Nie będą to zwykłe święta, ponieważ jedziemy z dziewczynami, do ciotki Chris. Na całe szczęście ona mieszka, gdzieś gdzie jest plaża i jest całkiem ciepło. Jedziemy dopiero w poniedziałek a dziś jest sobota, więc mam trochę czasu, aby uporządkować swoje sprawy. 
Ostatnia noc, była taka dziwna. Sama nie wiem dlaczego, ale gdy to wszystko wspominam, mam ochotę się popłakać. Na samym początku było cudownie, wieczór miną nam bardzo dobrze, dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Jednak dzisiejszy poranek to jakaś porażka, nie rozumiem dlaczego on chciał się mnie tak szybko pozbyć. Wiem jaki jest, ale to nie było miłe uczucie, gdy przed jego mamą potraktował mnie jak laskę z którą niedawno co uprawiał seks. 
 Może nie powinnam, ale gdy byłam u Williama, wzięłam sobie jedno zdjęcie. Spodobało mi się, a po za tym miał ich wiele, więc pewnie nie zauważy. Brawo Noora, on Cię tak traktuje, a ty bierzesz sobie jego zdjęcie- powiedziałam do siebie cicho. To takie dziwne, ale nie mogłam się oprzeć, nawet nie wiem po co, ale miałam ochotę je po prostu zabrać. 
Ostatnio zbyt często mówię sama do siebie. Dobrze czasami porozmawiać z kimś mądrym. Nie no żart, moje przyjaciółki są bardzo mądre. Jednak szkoda, że żadna nie wie co tak naprawdę się u mnie dzieję. 
Dziś w planach mam ignorowanie Williama i oczywiście zakupy przed wyjazdem
Dziś w planach mam ignorowanie Williama i oczywiście zakupy przed wyjazdem. Każdy ma wiele spraw na głowie, jedynie Vilde już gdy się dowiedziała o wyjeździe, wszystko przygotowała. Dlatego to właśnie  z nią udam się dziś na zakupy.  Potrzebuje parę rzeczy, nie tylko na podróż, ale  muszę też  odświeżyć swoją garderobę. Eskild uważa, że w mojej szafie nie ma szału, bo mam same stonowane kolory. Nic nie poradzę, ale w takich ubraniach czuję się najlepiej. Ponad to mówią, że zakupy zawsze uszczęśliwiają kobietę, zasadniczo w to nie wierzę,ale dziś potrzebuje ukierunkować swoje myśli na czymś inny. 
...................................................................................................
- Weź tą koszulę, jest świetna. Pasuje do twoich oczu- jejku ja chce do domu. 
- Vilde, ona na pewno jest ładna, ale to nie jest w moim stylu. Może ty ją przymierz? - Vilde jest kochana, że się tak stara. Ale raczej różowa koszula z ćwiekami i do tego z białym koronkowym kołnierzykiem, chyba nie jest w moim stylu. 
- W sumie masz rację, jak ty to robisz że nałożysz zwykłe jeansy i jakąś koszulę i już wyglądasz świetnie- 
- Wiesz ma się ten urok - zażartowałam trochę- Szczerze, to najważniejsze jest znaleźć swój styl. Twój na moje oko jest bardziej dziewczęcy, wiec może poszukaj jakiejś sukienki albo może kombinezon- Nie poszłam na zakupy z Vilde, tylko dla tego że była moją jedyną opcją, wolałabym iść sama. Jednak dziś chce podbudować trochę jej samoocenę. Widzę jak się męczy sama ze sobą, mimo iż jej chłopak akceptuje ją w stu procentach, to ona sama nie czuję się dobrze w swoim ciele. 
-Tak myślisz, w sumie czemu nie. Jak kupię sukienkę z falbanką to może to zakryje mój gruby brzuch.- nie no serio znowu, uwierz wreszcie w siebie.
- Daj spokój wiesz przecież, że nie o to mi chodziło. Nie jesteś gruba, ty po prostu musisz zacząć normalnie jeść, jesteś mądra, wiesz przecież że dieta to podstawa. Twój organizm nie ma, potrzebnych składników. Ale pamiętaj że, ty nie jesteś gruba. Wystarcz, że zaczniesz się regularnie odżywiać. 
- Skąd ty tyle wiesz, nie dziwie się że William woli ciebie- zaraz co?
- Przestań gadać głupoty, lepiej chodź zjemy coś pożywnego- jejku, skąd ona ma takie informację. Przecież to poste, że ja nie jestem w jego typie. Na początku myślałam, że coś może z tego być, jednak po wczorajszym, wiem że to była tylko jego chora gra. 
.....................................................................
Jestem taka zmęczona po zakupach z Vilde, już zaraz osiemnasta , a ja jestem totalnie padnięta. Nie mam już na nic siły, nawet nie chce mi się sprawdzać wiadomości. Trudno gdy pójdę do swojego pokoju, zdrzemnę się z godzinkę. 
- Jejku co za debil włączył światło, czy już rano?- jestem oszołomiona, ja u sobie śpię, a tu nagle jakieś jasne światło, pada na moją twarz. Jak ja chyba serio zwariuję. 
- Ty jeszcze nie gotowa, przecież cię poinformowałem, że zamierzam wpaść- William się uroczo uśmiechną. Ale to i tak nie zmienia faktu, że jest na przegranej pozycji. Nie wybaczę mu tak łatwo. 
- Gotowa na?- patrzyłam na niego jak na idiotę. Nie mam ochoty go widywać, po tym jak się zachował, a on stoi sobie jak gdyby nigdy nic w moim pokoju i coś gada. AHA
- Noora nie udawaj, musimy pogadać. Napisałem ci przecież sms, odczytałaś prawda?- upps, nie chciało mi się czytać, byłam zbyt zmęczona. Trudno niech myśli że widziałam. 
- Jasne że odczytałam wiadomość, ale nie odpisałam, czyli nie mam ochoty na żadne rozmowy z tobą-  Dobra to tylko po części prawda, jestem na niego zła, ale chce żeby było dobrze. Jednak moja duma, nie pozwala mi tego przyznać. 
Wzięłam telefon do ręki udając, że sprawdzam portale społecznościowe.
Od William:
CZEKAJ NA MNIE, WPADNĘ DO CIEBIE O DWUDZIESTEJ, CHYBA MUSIMY POGADAĆ. 
Kurde, faktycznie napisał, gdybym wiedziała wyszłabym z domu. Nie mam ochoty z nim rozmawiać.  Gdy usłyszałam cichy śmiech Willhelma, byłam lekko zdezorientowana. 
- Już przeczytałaś wiadomość?- spytał mnie William, kurde dobrze zgaduję. Ale ja i tak jestem lepsza. 
- Skąd ty, to znaczy ja już dawno przeczytałam, ugh skończ na mnie tak patrzeć, to takie krępujące. - jak ja niby mam się skupić, skoro on wypala we mnie jakąś dziurę. To naprawdę krępujące gdy jego tęczówki się tak we mnie wpatrują. Jednak muszę przyznać, że z czasem zaczyna mi się to podobać. 
Nastała między nami chwila ciszy, każde z nas jest bardzo skupione, wyglądamy jakbyśmy analizowali całe nasze dotychczasowe życie. 
Widać że chłopak chce coś powiedzieć, ale chyba nie wie jak ma zacząć. 
- Dobra nie ważne, nie po to tu przyszedłem. - To niby po co, marnujesz tylko mój cenny czas- pomyślałam- Chciałem cię bardzo przeprosić. Ja miałem nadzieję, że jak szybko wyjdziesz to będziesz mogła poznać moją mamę w trochę innych okolicznościach, Ja...... - serio, co on sobie myśli?
- Wyjdź proszę, nie obchodzi mnie co ty sobie myślałeś, obchodzi mnie tylko to jak to wszystko wyszło. Potraktowałeś mnie jak zwykłą dziewczynę do towarzystwa. To naprawdę boli, ja miałam nadzieję. Zresztą nie ważne proszę wyjdź. - powiedziałam to powstrzymując łzy. 
-Ja tak łatwo się nie poddam, nie mogę. Spójrz mi w oczy, i powiedz to- gdy William to powiedział, była  ponownie tego wieczoru zdezorientowana. O co mu w ogóle chodzi. Jest dziś jakiś dziwny, a po za tym prosiłam, aby opuścił to miejsce. Ja nie mam ochoty  go ani widywać, ani słuchać jego oklepanych wymówek.  - Powiedz mi, że mnie nie lubisz a wtedy zniknę, dam Ci i twoim znajomym spokój, tylko to powiedz. Zrobię wszystko co chcesz, twój wybór.-  Długo się zastanawiałam nad sensem jego słów, tak bardzo chce mieć spokój i żyć tak jak dawniej, tylko ja i moi przyjaciele. Jednak będzie mi go trochę brakować. Serce czy rozum, tego nie mam pojęcia. Ale nie mogę go tak trzymać w niepewności. 
Nie lubię Cię- nie wiem czemu, ja to powiedziałam. To nie tak miało wszystko być. 
William wyszedł, z mojego domu. Ja chciałam coś powiedzieć w stylu to nie tak jak myślisz. Ale było już za późno. Trudno stało się nie odkręcę tego. Nie mam już siły wybiegać za nim. Co ja niby bym miała mu powiedzieć. Przecież nie da się tego wytłumaczyć. 
To taka fatalna sytuacja, ja go okłamałam. Co ja miałam powiedzieć, chodziło mi o to że go nie lubię, bo go kocham. 
Nie mam na nic siły, chyba pójdę już spać. Jutro rano się przygotuję do wyjazdu. Albo zapadnę się pod ziemię, tego jeszcze nie wiem. 
.........................................................................................................
-Eskild, widziałeś gdzieś moją walizkę- Od rana biegam jak opętana, dziś wyjazd a ja dopiero teraz się pakuję. Miałam to zrobić kilka dni temu, ale moje dni minęły, na bezsensownych próbach kontaktu z Williamem. Mam taką nadzieję, że uda mi się to wyjaśnić. Teraz już wiem, co czuł Willhelm, gdy ja nie dałam mu szansy na wyjaśnienia. Jestem taka beznadziejna. Zawsze gdy już wszystko jakoś się układa ja to muszę zepsuć. 
Miałam wszystko poprasować i przygotować wcześniej, a tym czasem za 3 godziny mamy samolot a ja nie mogę znaleźć walizki. Wygląda na to, że to będzie idealnie przygotowany wyjazd. 
Gdy w końcu udało mi się wszystko znaleźć i przygotować, mogłam w spokoju jechać do Chris. Oczywiście jestem ostatnia na miejscu. Świetnie po protu, ale ważne że zdążyłam. Oczywiście jak to my, nie obyło się bez pamiątkowego zdjęcia przed lotniskiem.
Na lotnisku nic specjalnego się nie działo, tylko standardowe procedury. Oczywiście Vilde musiała zapłacić za nadwyżkę w bagażu, ale u niej to norma. Za to w samolocie, ludzie ciągle nas uciszali. Śmieszne bo Sana udawała, że nas nie zna. Matko jak kocham te wariatki. Tak się cieszę, ze są zawsze obok. 
Po samolotowych wygłupach dziewczyny poszły spać, ja jednak nie mogę zasnąć
Po samolotowych wygłupach dziewczyny poszły spać, ja jednak nie mogę zasnąć. Mam ostatnio tyle do przemyśleń. Nie mogę się skupić, jedynie muzyka pomaga mi jako tako. Podróż ogólnie moja mi w miarę spokojnie. Dziś postanowiłam się zrelaksować i przestać zaprzątać sobie głowę tym wszystkim. Gdy będziemy na miejscu porozmawiam o wszystkim z dziewczynami, już mam dosyć ukrywania swoich uczuć. 
  I know I can treat you better than he can
And any girl like you deserves a gentleman
Tell me why are we wasting time
On all your wasted crying
When you should be with me instead
I know I can treat you better
Better than he can  
Zdążyłam tylko posłuchać fragmentu piosnki Showna, i już zrobiłam się senna. Dziewczyny nieźle dały mi w kość. 

12. Perspektywa Willhelma :)

Dzień po imprezie: 
Nie no ja jestem skończonym kretynem, jak ja ją mogłem  tak potraktować. Zależy mi na niej, a tylko wszystko psuję. Chciałem ją kiedyś przedstawić rodzinie, tak normalnie, gdy już będziemy parą. A teraz wszystko wyszło, jakby ona była koleją lalką do kolekcji. To nie tak miało wyjść. 
 Nienawidzę się za to jaki jestem, gdy patrze w lustro widzę pustkę.  Zastanawiam się czasami, co robi ten frajer po drugiej stronie lustra. Ja mam dosyć już czytania esemesów, w stylu kiedy znowu przyjadę i się zabawimy. Chyba teraz zrozumiałem, ze potrzebuję stałego związku. Nie zmienię się całkowicie, ale bardzo che być lepszym, chce wreszcie coś poczuć. Gdy jestem z Noorą, czuję że jednak jestem coś wart. Może ona nie pokazuje tego po sobie, ale dobrze wiem, że zależy jej na mnie tak samo jak mi na niej. 
Dziś oficjalnie mam przerwę świąteczną, ale jakoś wcale się nie cieszę. Dołuje mnie fakt, że nie zobaczę jej przez tak długi czas. Ostatnio każda chwila, spędzona bez niej jest dla mnie jak jakieś trwanie w próżni.
Sam siebie nie rozumiem, raz jestem bad boyem, który chce tylko ją zaliczyć a raz robi się  ze mnie poeta pełen uczyć. Może to dziwne, ale każdy kto mnie zna, zna tylko moją "publiczną twarz". Nie mogę pokazać tego jaki jestem tak na serio. Nikt by tego nie zaakceptował, dla tego właśnie udaje takiego dupka. Miałem nadzieję że będąc takim na codziennie, stanie się to moją normalnością i zacznę taki być. Jednak, to całe udawanie mnie męczy, kończę szkołę i bardzo chce odkryć prawdziwego siebie. Chcę wreszcie pokazać światu prawdziwego Williama, a nie tylko marną kopię Chrisa. Kiedyś nie potrafiłem zrozumieć jego  zachowania, teraz sam taki jestem, śmieszne. 
Ten dzień to była jakaś porażka, serio. Cały dzień z kolegami, patrzyłem na statystyki naszej aukcji i omawiałem walory naszych koleżanek. No nie powiem, ale te drugie bardziej mnie interesowało, wiec nawet nie wiem kto wygrał tą aukcje. Ta cała randka to tylko formalność więc nawet nie będę jakoś specjalnie o tym myślał. 
Wieczór zapowiada się nudno. Chociaż w sumie, mam pewien pomysł. Ale jakoś boję się go zrealizować. 
Do Noora<3
CZEKAJ NA MNIE, WPADNĘ DO CIEBIE O DWUDZIESTEJ, CHYBA MUSIMY POGADAĆ.
Boję się okropnie, nie wiem jak jet to mam wytłumaczyć. Trudno muszę udawać jak zwykle wyluzowanego i pewnego siebie. Nie mam jakiejś konkretnej taktyki, ale postanowiłem przy niej zdejmować maskę. Ona tylko udaje, taką twardą. Tak w rzeczywistości, jest taka delikatna i krucha.
- Jejku co za debil włączył światło, czy już rano?-  Kurwa no, jebany flesz. Ja ta jednak zawsze mam szczęście. 
- Ty jeszcze nie gotowa, przecież cię poinformowałem, że zamierzam wpaść- grunt, to udawać, że nic się nie stało. Chciałem tylko zrobić zdjęcie gdy tak słodko spała, ale nie wyszło mi niestety.  Chyba coś mi nie pykło
To twoje życie idioto- pomyślałem. 
 - Gotowa na?- ona tylko udaje, czy serio nie widziała tej wiadomości. Dziwne zazwyczaj szybko odpisuje, może na prawdę, jest na mnie mocno zła. 
  - Noora nie udawaj, musimy pogadać. Napisałem ci przecież sms, odczytałaś prawda?-  Jasne, ze nie przeczytała, jak zwykle się rumieni. 
- Jasne że odczytałam wiadomość, ale nie odpisałam, czyli nie mam ochoty na żadne rozmowy z tobą- tak kochana, udawaj dalej.
Dziewczyna wzięła telefon, nie mam pojęcia co chciała robić, ale ewidentnie sprawdzała esemesy. 
Nie zaśmiej się, nie zaśmiej się. Kurde nie udało się, nie wytrzymałem i się cicho zaśmiałem. Dziewczyna, tylko na mnie pytająco spojrzała. Dziś ewidentnie mi nie wychodzi. 
-Już przeczytałaś wiadomość? - spytałem łagodnym głosem, miałem nadzieję że mnie nie wyrzuci. 
- Skąd ty, to znaczy ja już dawno przeczytałam, ugh skończ na mnie tak patrzeć, to takie krępujące- Że niby ja na nią patrzę, serio. Ona nie umie kłamać. W dodatku tak słodko się denerwuje. 
  - Dobra nie ważne, nie po to tu przyszedłem, chciałem cię bardzo przeprosić. Ja miałem nadzieję, że jak szybko wyjdziesz to będziesz mogła poznać moją mamę w trochę innych okolicznościach, wiem że ty odebrałaś to inaczej, jednak ja tylko chciałem......- Nie dam rady, nie wyjaśnię jej tego, my nie jesteśmy nawet przyjaciółmi, a co dopiero kimś więcej. 
- Wyjdź proszę, nie obchodzi mnie co ty sobie myślałeś, obchodzi mnie tylko to jak to wszystko wyszło. Potraktowałeś mnie jak zwykłą dziewczynę do towarzystwa. To naprawdę boli, ja miałam nadzieję. - Proszę powiedź to, powtarzałem sobie to w myślach jak mantrę-  Zresztą nie ważne proszę wyjdź. - Nie ja nie mogę, nie zostawię cię teraz, przecież widzę jak ledwo powstrzymujesz się od płaczu. 
-Ja tak łatwo się nie poddam, nie mogę. Spójrz mi w oczy, i powiedz to- dziewczyna ponownie spojrzała na mnie, nie wiedząc o co mi chodzi- Powiedz mi, że mnie nie lubisz a wtedy zniknę, dam Ci i twoim znajomym spokój, tylko to powiedz. Zrobię wszystko co chcesz, twój wybór.- Po tych słowach dziewczyna wyraźnie się zastanawia. To taki stres, jestem pewien,że powie tak 
  - Nie lubię Cię-  auć zabolało, takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. Trudno słowo się rzekło, obiecałem że zniknę więc znikam. Jeżeli ona nie chce mieć mnie w swoim życiu, nie będę się napraszać. 
Wyszedłem. 
Nie wiem co ja mam w tej chwili zrobić. Naprawdę nie takiej odpowiedzi się spodziewałem. Spędziliśmy razem parę miłych chwil, miałem tak wielką nadzieję, że ona powie tak. Potem żuci mi się na szyje, pocałuje mnie i będziemy razem.  Jednak w rzeczywistości ona nawet nie raczyła za mną wybiec. Nawet się nie zawahała żeby mnie zranić. 
Moje życie naprawdę to jakiś żart. 

Komentarze

Popularne posty